Maciej Urbanowski
Kartki: tajemnicze i piękne
Jacek Gutorow
Kartki
Wydawnictwo EMG, Kraków 2015
Tom Jacka Gutorowa czytam jak świadectwo pasjonującej, tajemniczej, pięknej, a zarazem bardzo osobistej podróży. Podróży rzeczywistej i jednocześnie podróży duchowej. Podróży w przestrzeni, ale też podróży w czasie. Z jednej przecież strony jesteśmy w poniemieckiej wiosce, potem gdzieś w Holandii, w Berlinie, w izraelskim Sefed, w Opolu wreszcie. Z drugiej, wraz z Gutorowem, wracamy do Homera, Pliniusza, Wergiliusza, Lukrecjusza, ale i do Caedmona, Szekspira, Reznikoffa, Artauda, Ajgiego, Kamieńskiej wreszcie.
Wynika z tego, że bohater tych wierszy to homo viator, ktoś w nieustannym ruchu, kto niczym Odys z wiersza otwierającego tom – mimo nadchodzącej starości – nie może znaleźć spokoju w domowych pieleszach. Można dodać, iż jego podróż naznaczona jest jakimś zasadniczym zwątpieniem, przeczuciem schyłku, nadchodzącego końca. Końca cywilizacji, o którym mówi wiersz Barbarzyńcy, a chyba i „szarego końca” własnego życia, może też zmierzchu poezji, bo wracają tu motywy utraty głosu, języka, milczenia…
A zarazem – lub dlatego – ileż w tych wierszach życia, zmysłowości, witalności, „radości wody zieleni kropel spływających/ bezpiecznie po szybach”! Kulminacją owego sensualizmu są tajemnicze Wyjątki z Pliniusza i taki na przykład fragment:
Wcześnie rano wilgoć na ubraniu i lepkie włosy.
To ślina gwiazd lub pot nieba, a może odchody powietrza.
Wsysana przez pszczoły z powierzchni gałązek i traw,
trawiona w ich wnętrznościach, ciecz fermentuje i zamienia się w miód.
Wracają też w Kartkach motywy ognia i światła, pojawiają się w nich tak niezwykłe zjawiska jak „czarny promień” z wiersza Ulica minorytów. To bowiem poezja bardzo malarska, wpatrzona czujnie w świat, utrwalająca „fakturę rzeczy”, pełna barwnych, subtelnych a zarazem sugestywnie materialnych, a czasem dowcipnych obrazów codzienności, gdzie „staw nadrabia zieloną miną”, „niebo jest cierpkie”, mrok ziarnisty, Dionizos pluje żółtym sokiem, a „sień i ganek [są] jak zakole rzeki, za którą/ wparł się w ziemię brzuchaty kasztan”. Kryje się może za tym jakiś zachwyt dla tego, co codzienne, zwyczajne. „Piękno sztuki?” – pyta bohater wiersza Krystalizacja i odpowiada przecząco:
[…] Nie, po prostu kurz stary z półki,
ryż wrzucony do garnka, spacer z psem po najbliższej,
jeszcze nieusuniętej okolicy.
Kartki Jacka Gutorowa bywają jak klasyczne pocztówki: są lapidarne, nastawione na quasi-fotograficzne utrwalenie pewnej wyjątkowej chwili, umykającego obrazu, ulotnej myśli, przemijającego nastroju. Nierzadko jednak te mini-obserwacje przeradzają się w przypowieści, parabole albo medytacje. Czasem są chyba pejzażami wewnętrznymi, po Eliotowsku rozumianymi „korelatami obiektywnymi”, pseudonimującymi emocje poety. Tak jest na przykład w ładnej Holandii w dwa tysiące piątym, w Reznikoffie czy w Origami.
Ale znajdziemy też w tomie „kartki” rozbudowane, wielostronicowe, będące właściwie poematami czy jakimiś listami, że wymienię Psalm albo Medytacje wergiliańskie. Wraca też w Kartkach – niczym refren – kilka zasadniczych słów-kluczy: światło, rzeka, oddech, słowo, wiersz, drzewo, obraz, pamięć. Wraz z nimi pojawia się poetycka refleksja o egzystencji, której jednym z patronów mógłby być przywoływany pod koniec tomu Lukrecjusz. Filozofia przemijania, a zarazem nieustannego stawania się. Filozofia, zgodnie z którą człowieka chciałaby „rozwijać się z wszystkim wokół”, „powstawać i znikać bez opamiętania” i jednocześnie miałby świadomość, że jest „częścią ruchu, iskrą w przelocie”.
Z ogromną przyjemnością czytałem te mądre i piękne Kartki.
Maciej Urbanowski
Nagrodę im. Krystyny i Czesława Bednarczyków 15 grudnia 2016 roku podczas uroczystości zorganizowanej przez Wydział Polonistyki UJ i krakowski oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich otrzymała Urszula Kozioł. Publikujemy laudacje tomów nominowanych do Nagrody.